Bilety były w okazyjnej cenie - przelot w obie strony wyniósł mnie 118 złotych. Do tego należy doliczyć 30 złotych za bilet ze studencką zniżką na pociąg (Poznań-Warszawa). W Bergamo byłam chwilę po godzinie 8, a samolot powrotny miałam o 20:55 (w rzeczywistości około północy, ale o tym później).
Widoki po starcie - jeszcze gdzieś nad Polską.
Widoki podczas lądowania w Bergamo - uwielbiam Alpy z tej perspektywy!
Po opuszczeniu samolotu, moim oczom ukazał się taki widok. Lotnisko w Bergamo położone jest u południowych podnóży Alp Bergamskich. Coś pięknego!
Kiedy już wyszłam z lotniska, skierowałam się w stronę autokarów, które oferują przejazdy do centrum. Bilet w jedną stronę kosztuje 5E, a podróż trwa niecałą godzinę. Z centralnego Mediolanu do Katedry Mediolańskiej pojechałam metro (koszt jednego przejazdu metrem to 1,50E).
Po zrobieniu kilku zdjęć, wybrałam się na śniadanie oraz kawę do Galerii Wiktora Emmanuela. Znajdują się tam liczne kawiarnie, restauracje oraz luksusowe sklepy. Podczas mojej wizyty, w tym miejscu odbywała się także sesja zdjęciowa.
Po śniadaniu postanowiłam wybrać się na katedrę. Bilet wstępu do muzeum, katedry oraz wejście na taras widokowy wynosił 11E. Do katedry nie można wejść mając odsłonięte ramiona, krótkie spodenki lub sukienkę. Przy wczorajszej temperaturze 26 stopni, wiele osób miało na sobie odzież letnią - ale na wejście do katedry są sposoby. Mój na zdjęciu poniżej - nie miałam najmniejszego problemu z wejściem :)
Dodam, że kontrola przy wejściu do katedry jest bardzo szczegółowa i przy posiadaniu dużej torebki/większej ilości rzeczy, praktycznie wszystko trzeba z niej wyjąć i pokazać.
Katedra wewnątrz robi na prawdę wielkie wrażenie.
Po zobaczeniu wnętrza katedry, wybrałam się na taras widokowy. Widoki były warte pokonania ogromnej ilości schodów!
Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, udałam się na obiad przy jednej z bocznych uliczek odchodzących od słynnej Via Dante. Przykładowa cena obiadu - spaghetti z owocami morza (13E), pizza Margarita (6E), woda (2E), coca cola (3E). Dodatkowo należy wiedzieć, że we Włoszech praktycznie w każdej restauracji do rachunku zostaje doliczona kwota za nakrycie (2,50E/osoba).
Po obiedzie wybrałam się w stronę Castello Sforzesco, czyli zamku, który znajduje się w centrum miasta.
Kolejno postawiłam na chwilę odpoczynku w Parco Sempione, który znajduje się w okolicach zamku.
Bardzo zaskoczył mnie fakt, że w każdym stawie w parku zamiast kaczek pływały żółwie. Były ich setki!
Po relaksie w parku, wybrałam się w stronę Bazyliki Świętego Ambrożego, która jest jednym z najstarszych kościołów w mieście.
Po zobaczeniu powyższych zabytków, moja podróż powoli dobiegała ku końcowi - poszłam kupić pamiątki i pyszne włoskie lody.
W centrum przy Via Dante jeden magnes na lodówce kosztował 4E. W okolicach Bazylikii Św. Ambrożego cena za trzy magnesy wynosiła 6E. Pokazuje to, że pamiątki warto kupować poza ścisłym centrum.
Do przystanku autokarowego dojechałam metro, gdzie wsiadłam w autokar i pojechałam na lotnisko. Nie lubię się spóźniać, więc na lotnisku byłam po godzinie 18:30. Postanowiłam wypić kawę i w międzyczasie okazało się, że nasz samolot zamiast wylecieć o 20:55, prawdopodobnie wyleci o 22. Nad Bergamo hulały liczne burze, przez co na tablicy przylotów i odlotów od góry do dołu można było zobaczyć znienawidzony przez wszystkich napis "opóźniony". Opóźnienie cały czas rosło, w międzyczasie lot Bergamo-Warszawa Modlin został odwołany, więc razem z koleżanką zaczęłyśmy się trochę martwić. Ostatecznie, do Polski wylecieliśmy o północy.
Później okazało się, że samolot jeszcze w Poznaniu miał awarię, czekano na mechanika, przez co lot Poznań-Bergamo nie odbył się o czasie, więc nasz też nie. Dodatkowo w Bergamo były burze, samolot nie mógł wylądować, następnie nasz wystartować. Koniec końców udało się dotrzeć do Polski. Mimo licznych turbulencji wylądowaliśmy wszyscy cali i zdrowi, a to jest najważniejsze. Z lotniska na Ławicy do domu dojechałam taksówką.
Podsumowując całkowite koszta wyjazdu:
- przeloty 118 złotych
- pociąg Poznań-Warszawa 30 złotych
- w Warszawie za kolację oraz metro zapłaciłam łącznie ok. 40 złotych
- taksówka Ławica-dom 35 złotych
- bilety Bergamo-Mediolan oraz Mediolan-Bergamo 10 E
- na miejscu wydałam oprócz transportu z i na lotnisko 55 E (obiad, napoje, pamiątki, kawa)
=190 złotych plus 65 Euro
Jak widać, taki wyjazd nie wyniósł łącznie nawet 500 złotych, a w żadnym momencie podróży nie oszczędzałam. Wróciłam do Polski z dużą ilością wspomnień i nie pozostało mi nic innego, niż czekanie na kolejną podróż. W sierpniu czeka mnie Grecja, a czy uda się jeszcze gdzieś wyjechać w międzyczasie? To już czas pokaże!
Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz